Inspiracją do zabawy sensorycznej była lektura bloga JAiONO.pl i pomysł autorki z kuferkiem zimowym...
Ciągle zastanawiałam się jak do naszych zabaw z Nikosiem wciągnąć Kajtusia, tak aby COKOLWIEK z tego wyszło... i aby to nadal była zabawa, a nie wojna pomiędzy braćmi ;) Wymyśliłam eko-grzechotę.
Do plastykowych pojemników wsypałam spożywcze produkty- kaszę, makarony (2 rodzaje), płatki zbożowe i mąkę*
* mąka nie była najbardziej trafionym pomysłem... dwie małe rączki włożone do pojemnika z białym proszkiem zrobiły więcej bałaganu niż to było warte :P
Wszystko zapakowałam do pudełka i szykowałam chłopców na wielką przygodę. Stworzenie odpowiedniego nastroju przed zabawą pomaga mi w utrzymaniu pozytywnej energii na te kilkanaście-kilkadziesiąt minut, zatem zwroty "wielka przygoda", "niesamowita niespodzianka", "coś niezwykłego", choć są lekko przesadzone to jednak przynoszą dobry efekt :D
Zaczęliśmy od odkrywania poszczególnych produktów. Każdy z nich ma inną fakturę i ku mojemu zaskoczeniu niesamowicie działa na zmysły! Jest to także bardzo dobra okazja na rozmowę o tym, co dziecko czuje, do czego te produkty są podobne, do przybliżenia pojęć- drobny, twardy, miękki, duży, mały, sypki itp.
Kolejnym etapem było przesypywanie do małych słoiczków wybranych przez dzieci produktów. Świetna sprawa na ćwiczenie koordynacji, precyzji.
Gotowe grzechotki zakręcamy i możemy się bawić.
Nie ukrywam, że danie dzieciom szklanych słoiczków lekko mnie stresowało. Gdybym miała do dyspozycji plastykowe małe pojemniki zdecydowanie to ich wolałabym w tym celu użyć. Niemniej jednak chłopcy nie wpadli na pomysł, aby nimi rzucać, więc zabawa skończyła się bez szkód ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz