W ten weekend wiosna zapukała do naszych drzwi! Pogoda zachęca do długich spacerów... ale niestety my zmuszeni byliśmy podziwiać ją jedynie zza okna. Chłopaki z zasmarkanymi nosami przyklejeni do szyby przez pół dnia obserwowali spacerowiczów. Ja również w nienajlepszej kondycji zdrowotnej nie miałam większej weny do wymyślania twórczych nowości. Postanowiłam wciągnąć farby i wraz z maluchami stworzyć wiosenne dzieła sztuki. Pomysł banalny... ale każdy z Was, kto ma w domu dwójkę małych dzieci wie, że może się to skończyć małym kataklizmem :) Zaryzykowałam. Największą niewiadomą był mój 16-to miesięczny synek Kajetan, który nie ma jeszcze obycia w malowaniu farbkami ;) Obyło się jednak bez większych szkód.
Farba zielona okazała się jadalna, czerwona całkiem nieźle wtarła się w oko i mój włochaty dywan, a żółta przyzwoicie prezentowała się na białych frontach mebli :D Owocem naszej pracy są dwa piękne wiosenne motyle,
Gdybyśmy z Nikodemem sami bawili się w malowanie motyli, czarnym markerem wyraźnie zaznaczyłabym odwłok motylka, a następnie zaproponowała pomalowanie jedynie połowy. Następnie złożylibyśmy go na pół, a otwierając skrzydełka podziwialibyśmy odbicie farby na drugiej parze skrzydeł. Doświadczenie byłoby ciekawsze. Jestem pewna, że z dziećmi powyżej 3 lat spokojnie można w ten sposób się pobawić.
Na początek przygotowałam farby do malowania palcami, a z kartek bloku technicznego (format A3) wycięłam motylki (złożyłam kartkę na pół dzięki czemu motylek był symetryczny).
Przystąpiliśmy do pracy:
Rezultat weekendowej twórczości zdobi teraz naszą lodówkę:
Dzieło Kajtusia:
Dzieło Nikodema:
A Wy w co bawiliście się w ten weekend? Zainspirowaliśmy już Was do jakiejś twórczości?